14.6.11
Czuwam nad tymi, którzy nie wierzą w mojego Syna.
Pragnę im pomóc.
Są moimi dziećmi, jak wszyscy, chociaż nic o tym nie wiedzą.
Modlę się.
Modlę się za tych, którzy się nie modlą.
Gdy krwawią, moją modlitwą jak bandażem owijam ich rany.
Gdy toną, rzucam im moją modlitwę jak pas ratunkowy.
Gdy umierają, z mojej modlitwy czynię wezgłowie dla ich zmęczonej skroni.
A potem biorę do ręki ich syczące popioły
I kładę je u stóp mojego Syna.
I błagam Go o miłosierdzie dla próchna.
Dla przeczących
Dla niewierzących
Dla nie istniejących
Mówię: Stwórz ich,
Mój Synu najukochańszy.
Wypełń ich Swoją treścią.
Natchnij ich Swoją wiecznością.
Rozpal ich Swoją męką.
Niech będą Twoim cierniem.
Niech będą Twoim krzyżem.
Umrzyj za nich.
Umrzyj jeszcze jeden raz.
Jeszcze raz.
Ostatni raz,
Mój Synu najukochańszy.
Błaga Cię o to Twoja Matka.
Błaga Cię o to Madonna ateistów
(R. Brandstaetter)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz